Sprawdzano, czy pokoje są otwarte i puste. Wszystkie były otwarte, tylko jeden, ostatni, był zamknięty, a w środku spał mężczyzna, walono więc w drzwi.
Mój mąż pracuje w zakładzie na stanowisku kontroli jakości. Jego zadaniem jest coroczne sprawdzanie, czy wszystko się zgadza. Jeśli przeoczy jeden wpis, to może dostać karę grzywny.
Ja w przedszkolu nie byłam, to było niepotrzebne. Rodzice do mnie migali i to wystarczyło.