Czwartego czerwca o godzinie czwartej trzydzieści w czwartek mi pasuje. Kupimy wódkę, piwo, herbatę i ciasto.
Przyprowadzam dziecko i sadzam, ono siada i zaczyna kombinować, bierze łuk, który nie ma końcu igły, a przepychaczkę do toalety i strzela.